Ogólnohisteryczna masakra zakładowych wigilii, studenckich wigilijek i pompatycznych juniversyteckich Wygylyi... Jak mnie to wpieprza - że wystarczy się zgromadzić, połamać, pochłeptać czerwony quasi-buraki w płynie - odfajkować. I już jesteśmy dobrymi ludźmi, z czystą na cały rok karteczką wigilijnego sumienia, dobrzy, wspaniali, cudowni, tacy ciepli i francowato plastikowi.
Szkoda, dla (wielu) ludzi święta to tylko lampki na Dębnickim.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
0 komentarzy:
Post a Comment