Ileż ja bym dał by dorosłe życie nie było jednak tak dorosłe, a powrót do beztroski domu był tak łatwy jak zrobienie w życiu czegoś źle… Szczególnie teraz, gdy Święta w domu panują i siedzi się cichutko w swoim ulubionym miejscu, tak daleko od zimnego Krakowa – wtedy dopiero zaczyna się – wspominanie, takie zanurzanie się w przeszłości, w tym jak było i jak mogło by być. I nagle już wiem, że nie powinno być tym celem i domem dla ścieżek życia ani sukces, ani inne „coś”, tak rozpaczliwie gonione przez zdyszanych ludzi. Jest nim – beztroska, dźwięk budzika co rano – gdy jedynym obowiązkiem jest kartkówka z historii i wieczór przed telewizorem.
Nie jest naprawdę łatwe takie myślenie – przecież wiem sam i nie zapomnę pewnie nigdy jak było… Że dom nie zawsze pachniał ciastem, i nie zawsze czekało się w nim tylko na ciepło nocy i kolejny dzień. Może to egoistyczne – ale chyba niewiele osób może powiedzieć tak o swoim domu. Ale mimo wszystko, mimo, że to co było – zmieniało człowieka i Dom – on pozostał domem. Miejscem, gdzie może czasem brakowało… Może czasem się z płaczem spoglądało na mamę próbującą za wszelką cenę zrobić takie święta, by zapomnieć o wszystkim, chociaż w czasie Wigilii. Ale jednocześnie miejscem bezpieczeństwa, miejscem gdzie zawsze opatrzy się ranę, na dłoni czy na duszy.
Kończy się dzień pierwszy bożego Narodzenia. Zasypia mój dom – a ja chcę z niego najwięcej jak tylko mogę wchłonąć i gdzieś w głębi zmagazynować. Bo wrócić do ‘wtedy’ się nie da. Ciekaw jestem ile osób może dać takie świadectwo – ale chyba to, że mimo ‘przeszłości’ oddałoby się teraźniejszość by znów zanurzyć się w truskawkowe lata, i szkoły i czas bez swojego życia – to chyba wszystko tylko o sile domu świadczy.
Groźba sprzedania Domu wisiała już wiele razy nad moją rodziną. Jak dotąd – Dom przetrwał, my przetrwaliśmy. Patrząc w przeszłość – nie potrafię jej tak łatwo ekstrapolować na Nas, na dorosłych, na żyjących własnym życiem ludzi. Na moją mamę – która wreszcie znajduje odrobinę radości w każdym wschodzie słońca. Matematyka niemożliwa? Szczęśliwie, życie to nie krzywa z punktami przegięcia i absolutnym pagórkiem jedynie słusznej średniej. Przetrwaliśmy, jesteśmy – żadne ekstrapolacje temu nie zaprzeczą. Ani temu – jacy jesteśmy teraz. Dzieci tego Domu. Fajnie że jest, że można poczuć to Ciepło i marzyć – o wehikule czasu/młodości. Przecież z dwojga złego – nie mieć szansy kontra mieć marzenie – tylko głupiec wybierze pustą kieszeń i nieskończone wieczory samotnego lęku. Niech będzie jak najdłużej.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
0 komentarzy:
Post a Comment