Szukam...
No właśnie. Oto słowo klucz mojego całego życia. Szukanie. Prześlizgiwanie się po drobinach codzienności, suchym dotykiem, jaskrawym spojrzeniem badanie każdej najmniejszej chwili w poszukiwaniu, wydobywaniu, odnajdywaniu zaczepienia. Czego chcę, co mnie popycha - nie wiem...
Jestem w tym świecie rozciągnięty i rozcieńczony życiem, codziennością, bieganiem po nieubłaganym taśmociągu ulic, spojrzeń, komentarzy - ulatującym spod nóg jak nieznośna, niestabilna i psotna maniera "próbowania" być. Przeraża mnie, że być w tym głupim świecie to synonim:
- "mieć większe .............. (tu wpisz pożadany element anatomii)"
- "mieć dużo .............. (tu wpisz walutę)"
- "być naj ............. (piękniejszym/głupszym/naiwniejszym/inne równie bez sensu)".
Próbować poddać się prądowi czy też przeć uparcie naprzeciwko jego sile, dawać się ponieść z nurtem czy wypluwać płuca próbując go zawrócić? Pytania, pytania - wbite w myślenia jak przerdzewiałe sztachety znaczące niewidzialny szlak, którym strach podążać - ale przecież trzeba?! (!?)
Tak myślę - a dziś już nie ma ergo między cogito a sumieniem. Ergo zgineło, rozpłynęło się - a kolejne pokolenia skutecznie mu pomagały zabijając je, albo wręcz przeciwnie - zręcznymi dłońmi budowniczych świata dobudowywując mu kolejne głoski i wznosząc tą chorą ergonomię tej rzeczywistości.
Ergonomię w której pomysł to oddanie swych myśli drugiemu, w której kocham to "STOP paradzie równości", a wierzę to "precz z Radiem Maryja". Czemu pchać ten kierat, czemu orać nim rutynę - czy po to, żeby wpasować się w misterne foremki, gombrowiczowskie gęby wychylające się zza każdego zakrętu, spoglądające karcącym spojrzeniem z bilboardów i afiszy? A może po prostu, dla (nie)świętego (s)pokoju, dla zwykłego odpięcia się od trosk, wyciągnięcia wtyczki?
Próbuję to wszystko ogarnąć, szukam i nie znajduje miejsca. Droga zgineła gdzieś we mgle, ścieżka utonęła w nocy. Usiłowałem - nie wyszło.
Oślepiony dźwiekiem i ogłuszony światem
Pokornie niepokorny
Sz.
0 komentarzy:
Post a Comment