Friday, October 7, 2011

Tajga, Lappland i światła północy

Szwecję znam dość dobrze - ale tylko południową. Jest tam ok. Choć chmary komarów latem i takie nijakie zimowe wieczory nie brzmią zachęcająco - Scania czy Gotlandia są warte naszego czasu. Tym razem jednak zawiało mnie na północ - w okolice Arvidsjaur i Jokkmokk, gdzie szwedzka tajga powoli się kończy ale ciągle jeszcze dzielnie stawia czoła zimie i ciemności. Przywiało mnie tam z powodu jednego konkretnego ptaka: Lavskrikka albo inaczej sójki syberyjskiej. Są to pocieszne stworzenia- niesamowicie wygląda dzień ich badacza. Przychodzi się do cichego, zimnego lasu. Słońce w południe wisi ciężko nad horyzontem, niskie, żółte i nie dające ani grama ciepła. W sumie zbliża się zimowa ciemność więc nic dziwnego. Podchodzisz do jakiegoś pniaka i kładziesz kawałek kiełbasy. Gwiżdżesz - i są! Sójki jak na zawołanie (w sumie się je woła) przylatują i dają się obserwować. Ich pocieszne spojrzenie wywołuje w człowieku uśmiech - zwłaszcza, gdy głośno na Ciebie krzyczą o kolejną porcję mięsa. Północny szwedzki las jest niesamowity jesienią - niby martwy ale pełen życia: po ziemi biega mnóstwo gryzoni, na drzewach głuszce, sowy jarzębate, puszczyki mszarne i dzięcioły trójpalczaste - wszystko tam jest, czai się między ciężkimi gałęziami świerków. A w nocy, jeśli masz szczęście, niebo rozjarzają Polarskenets ljus - zielone, czerwone i fioletowe światła zorzy polarnej. Stojąc w ciszy tajgi, w mroźnym wietrze i patrząc na przerażająco ciche widowisko na niebie - można poczuć się bardzo małym.



0 komentarzy:

Blogger templates

 

Copyright © SzyM Design by Free CSS Templates | Blogger Theme by BTDesigner | Powered by Blogger