Thursday, September 25, 2008

Fascynujące ponownie

My - ludzie - szczycimy się wnikliwym wglądem w techniczność naszego świata. Na banicję niemalże skazuje siebie ten, kto nie ma należytego obeznania w odtwarzaczach em-pe-czy, komputrach i laptokach. Nie mówię o eksperckim natchnieniu ale o elementarnej komórce nerwowej, synapsie technicznej, która pozwala z biegu takie cacuszka obsługiwać i - co najważniejsze - nie bać się ich i nie uciekać, gdy z słuchawek płynie umęczony głos duszy uwięzionej w obwodach scalonych plastikowej dżdżowniczki. Taka synapsa techniczna nie jest obecna u ludzi powyżej pewnego wieku - i dlatego nasi rodzice miewają czasem problemy z nauczeniem się obsługi em-pe-czy lub komórki i z nabożnym lękiem obserwują rytualne przesywanie się 'Idea Miłego dnia' na ciekłokrystalicznym kawałku przestrzeni.

Więc - ujarzmiliśmy elektrony i robią one dla nas co tylko chcemy: pozwalają rozmawiać, podziwiać sztukę, słuchać zgiełku industrial-rock czy pobierać ostatnie hity masowej pornografii emocjonalnej (np. tasiemcowe odcinki 'Oprah Winphrey' czy 'Rozmów w toku'). Ujarzmiliśmy elektron - i jakże śmieszne jest, jeśli myślimy o sobie jako o ekspertach (w ramach naszych prywatnych technicznych doświadczeń) od współczesnego postępu technologicznego. Całość naszej technicznej synapsowatości ulatuje gdy w pobliżu pojawia się akt pierwotnej, mechanicznej sztuki kręcenia, obracania i przesuwania. I wtedy wpatrujemy się w to całe zajęte tałatajstwo z fascynacją i pobożnym zrozumieniem, zupełnie, jakbyśmy na nowo odkrywali ptolomeuszowskie epicykle i galileusza w pigułce. Ostatnio obserwowałem to na przystanku - gdy podjechał do niego samochodowy automat czyszczący, 15 głów jak na rozkaz wykonało synchroniczny taniec, podążając wzrokiem za odjeżdżającym potworem. Te szczotki, ta wirująca potęga czyszczenia, obłoki pary i podświetlone ostrym światłem obłoki kurzu. Ten mechanizmy porządek i czysta, pełna determinacja tego co się dzieje. Nie musimy przewidywać, zajmować mózgów analizą skutkowo-przyczynową. Ot - pełna harmonii równowaga dynamiki i inżynierskiej wprawy. Zajmujące.

Po tych wszystkich wiekach tzw. postępu chyba czasem sami potrzebujemy cofnięcia się do fascynacji dźwignią, przekładnią i kołem. Ruchem, który nie jest ukryty w tabernakulum elektronicznych diabełków, ale który w czysty i krystalicznie przewidywalny sposób napędza proste, nieskomplikowane działania. Dobitnym przykładem była 'wystawa' w Galerii Krakowskiej (połowa września), gdy cały jej korytarz zajęły setki połączonych i spiętrzonych tekturowych kółek, zębatek, przekładni, pasów i osi, kręcących się, obracających, wirujących, wahających, balansujących i sprzęgających. A zastanowienie i lekki podziw mijających to wszystko ludzi - oj, szkoda że oni nie widzieli swoich zachwyconych jak dziecięce buzie twarzy ;).

0 komentarzy:

Blogger templates

 

Copyright © SzyM Design by Free CSS Templates | Blogger Theme by BTDesigner | Powered by Blogger