Friday, March 27, 2009

Winda

Jak co rano - winda. Winda jest w wielu sytuacjach centralnym motywem egzystencji w przypadku niektórych ludzi i za bardzo nie potrafią oni sobie wyobrazić tejże egzystencji bez jej towrzystwa. Ilekroć jednak wsiadam do tej blaszanej klatki - spinam się w sobie, szczególnie jeśli jadę z kimś. Winda bowiem wytwarza dość specyficzną przestrzeń, na której ni stąd ni z owąd spotyka się grupka ludzi - i sobie jest. Nie trzeba mnie oczywiście przekonywać, żę winda zajmuje w tym momencie dość limitowany kawałek czasowego przebiegu standardowego ludzkiego dnia. Po prostu wsiadasz, wysiadasz i już.

Ale w środku sytuacja nie wygląda już tak zabawnie. Gdy drzwi się za Tobą już zasuną - wkraczasz nagle w mistyczną wspólnotę ze swoim współwindującym się osobnikiem. Mówcie co chcecie - niemoralnie ostra cisza, jaka często zapada w windzie jest jedną z njagorszych. To już nawet nie jest cisza osób które nie chcą ze sobą rozmawiać. po prostu nie mogą ze sobą rozmawiać. Wszczęcie dyskusji byłoby jak zaprzeczenie praw kosmosu! Oto dwójka (lub więcej) nie mających o sobie pojęcia osobników zaczyna rozmowę generowaną tylko i wyłącznie przypadkowym znalezieniem się w metalowym prostopadłościanie podwieszonym do jęczącej liny. Masakra. A masakrę powiększa jeszcze fakt - że jest to rozmowa marnująca cenne sekundy i myśli każdego z uczestników. Dlaczego? Z bardzo prostego powodu - nie spotkałem jeszcze tka uprzejmej windy, która w swojej szczodrobliwości zwlniałaby przed piętrem pozwalając dokończyć rozmowę, no chociażby zaczęty wątek. I tak staje się winda grobem takich napoczętych ogryzków rozmowy. Walają się po każdym z jej kątów i najwyraźniej nie mają absolutnie zamiaru się posprzątać - bo kolejne hordy zwabionych pokusą łatwego wspięcia się po 'schodach' grzęzną po kostki w niedorozmawianym gównie - i same do niego porcyjkę dorzucają. Biznesman ze sprzątaczką. Siostra od basenów z redaktorką pobliskiej gazety. Perwersyjna nieprzewidywalność windziastych porażek rozmownych nie zna granic...

Jest jednak coś znacznie gorsze niż prosta rozmowa-wrak. Jest 'dzień dobry' rzucane przy wejściu do windy. Dobre wychowanie?! Dobre sobie... Wczym lepiej jest wychowany człowiek witający się z innymi, z którymi łączy go tylko i wyłącznie sytuacja polegająca na umieszczeniu na chwilę w podwieszonym pudełku. Bo świat robi się piękniejszy?! Taa... Polecam ćwiczenie. Wsiąść na pośrednim piętrze do już załadowanej windy i powiedzieć beztrosko 'dzień dobry' Gwarantuję nieprzebraną galerię min i grymasów twarzy. Najgorsze z windującym 'dzień dobry' jest problem 'do widzenia'. Czy jeśli wysiadam sobie gdzieś indziej niż reszta - mam mówić 'do widzenia'? Czy gdy ktoś wysiada i powie - mam odpowiedzieć? Problem jest złożony i wymaga poważnego zastanowienia. A w międzyczasie radzę wybrać schody. I krążenie się podszkoli, i nogi rozciągnie. I uniknie dylematów morlanych tłukącej się windy.

0 komentarzy:

Blogger templates

 

Copyright © SzyM Design by Free CSS Templates | Blogger Theme by BTDesigner | Powered by Blogger