Monday, May 18, 2009

Ja

Tak. Badam nieuchwytne układy dyspersyjne, zajmuję się ściganiem prawidłowości, które czasem bardziej wydają się być duchami niż prawami natury. Z powodzi liczb karkołomnymi technikami statystycznymi wyciągam średnie i parametry pokazujące prawdziwą twarz Natury. Czasami wydaje się ona twarzą skrytą i nieznajomą - ale nie poddaję się. Moim warsztatem jest - las. Łąka. Niebo pełne ptaków i pustynia krzemowa komputerowej pamięci. Chłodna biel papieru i kolumny czarnych, szkieletowych cyferek. Szukam wśród nich ledwie uchwytnego zapachu, tropu wiodącego do skrytego sekretu. Bo to jest właśnie sekret.

Nie jest sekretem wydzieranie z wnętrzności Wszechświata kolejnych elementów Tablicy Mendelejewa. Albo nawlekanie na niewidzialne linie kolejnych koralików elementarnych cegiełek świata. Szukamy Stworzenia - mówią fizycy. Cofamy się do epoki Wielkiego Wybuchu, sondujemy bezdenne przepaści czarnych dziur. A ja mówię - strzelacie w próżnię. A kto strzela z większej pukawki - ten ma więcej racji. Teraz pukawka nazywa się LHC. Za 10 lat będzie kolejny Wielki Przeogromny Zderzacz Bóg-Jeden-Raczy-Wiedzieć-Czego - i znów obwieszczać się będzie apokaliptyczne wizje zżeranego przez jedenasty wymiar świata.

Ja robię coś zupełnie innego. Nie projektuję eksperymentów - on się już dzieje, od dobrych 3 miliardów lat, a może nawet jeszcze dłużej. Eksperyment doskonały, bo pod kontrolą są absolutnie wszystkie czynniki zaburzające. I zaburzają - KREUJĄ niesamowitą złożoność wyników. Nie piętrzą się tutaj nieobliczalne przestrzenie egzotycznych liczb, ani wirujące w szaleńczym pędzie gluonowe plazmy z powtykanymi weń kwarkami. Coś innego gromadzi się w pamięci Świata. Różnorodność. Zmienność. Zupa wymieszanych genów, memów, zenów - prawdziwy Mołotow na skruszały gmach ludzkiego przyzwyczajenia do stałości. Tutaj wyciągam swoje nieśmiałe palce i łowię co łatwiejsze do zauważenia odpryski. Każdy bardziej kolorowy, każdy bardziej niezwykły - i nieznany. Nie ważne, czy trzymam w rękach rodzące się ptasie życie, czy świecącą bryłkę galaretki, skupiającą w kropli całość pojęcia o jednym człowieku. To zawsze jest próba generalna przed końcem eksperymentu, gdy wszystkie dane wskoczą na swoje miejsca, a brakujące puzzle ułożą się w jedynie słuszny i sensowny wzór. A koniec jest - ad infinitem.

Tak. Jestem biologiem.

0 komentarzy:

Blogger templates

 

Copyright © SzyM Design by Free CSS Templates | Blogger Theme by BTDesigner | Powered by Blogger