Monday, July 19, 2010
Dalszy kawałek
Wczoraj znów Jaworzno, i znów kawałek Jaworzna znika. Miasto się zżera - coś, jak autofagia, tyle że powolniejsze, trochę bardziej nieuchwytne. Takie samotrawienie niemalże jak na "pause" przyrodniczego filmu. Ale moje miasto trawi się tylko dla mnie - bo przecież dla innych to ciągle 'to samo', tylko że później. Cóż z tego, że zarośnięte, że ręka wyrwała coś tu, a wsadziła coś tam, i wyrównała coś pomiędzy. W moich wracaniach to jest jak - amputacja, szarpana rana, takie dematerializowanie się przestrzeni. W oczach ich wszystkich - status quo, jak rysunek w szkle, powolnie rosnące włosy - taka niby zmiana, ale nie-zmiana. Albo inaczej - nowotwór. Rośnie tak, że nawet nie widać, jakby go nie było. I wyrywa, wsadza, pomiędzy coś wyrówna. I nagle nie zostaje - nic.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
0 komentarzy:
Post a Comment