Sunday, October 31, 2010
aklimatyzacja
jest trudna. Wracasz z podróży 'o 180 stopni' - i dopiero teraz radzisz sobie z jetlagiem. Wczorajsza noc to chyba pierwsza gdzie nie obudziłem się o 4 rano z głową pełną pomysłów co by zrobić, poza tym jednym - cop by tu zrobić żeby jeszcze pospać. + jutro jedno z fajniejszych świąt - tak! Wiem, że może nie jest to najlepsze określenie tych dni, które statystycznemu Kowalskiemu kojarzyć się powinny (z duchem dobrze wytresowanego panspołecznego wyczucia chwili) z jednym z następujących: wyciszeniem, refleksją, zatrzymaniem (się). Okazuje się, że tak faktycznie jest - ale i jest coś więcej: jest jakieś dziwne tabu. Bo o tym dniu, i o tym, słowie na 'ś' wiele się nie mówi. Może to moja biologiczna poprawność, może po prostu zmanierowanie niechęcią do tresury - ale śmierć nie powinna kojarzyć się tak 'refleksyjnie'. A przynajmniej nie jeśli to generuje w nas histerię - jak w dużej części (takie mam wrażenie) moich współplemieńców. Owszem, taki dzień jest potrzebny - ale czy koniecznie trzeba umartwiać się publicznie i z premedytacją? Daleki jestem od skakania po nagrobkach z balonikiem i w pasiastych skarpetach - ale też muszę przyznać, że lubię 1 listopada. Bo poza okazją do multirodzinnego meetingu (co nie zawsze naszej psychice wychodzi na zdrowie ;)) - jest czas na naprawdę dobre zdjęcia, na kawałek zarąbistej polskiej jesieni - takiej, jaka tylko tutaj się zdarza, na spacer po trawie która już tylko szeleści. I na wspomnienie tych, których nie ma - ale przecież nas też nie będzie prędzej lub później. Jest takie słowo - kultura umierania. Absurdalne w swojej genezie, kolejny gazetowyborczy neologizm, ukuty żeby było bardziej fikuśnie i wysublimowanie. Ale ze zdziwieniem muszę przyznać, że słowo to obejmuje całą masę postaw, rzeczy, spojrzeń - z którymi jest się tym bardziej na świeżo, im dalej się było i im więcej się widziało. Tak, tą kulturę determinuje w dużym stopniu religia - ale nie do końca. Chyba trzeba czasem mieć odwagę mówić o tym, co może i nas przeraża, ale co można czasem oswoić - a przynajmniej można próbować. A teraz proponuję wyjrzeć za okno, albo nawet wyjść na zewnątrz - bo takiego pięknego dnia dawno nie widziałem ;)
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
0 komentarzy:
Post a Comment