
Miejsca, gdzie po prostu chce się wracać - i nie chce jednocześnie. Ściany z lampami naftowymi o kolorze nieba lub spokojnej, morskiej wody. Mgliste zdjęcie smukłych ptaków. Skryte w kurzu koty o metalowych grzbietach. Zamknięty w strzelistym opakowaniu - co kilka kilometrów - pachnący mrok Kościoła.
Miejsca magiczna. Pachnące szałwią, lawendą, morzem i drewnem. Jak oparte o mur z kamieni deski przerośnięte macierzanką. I powodzie żółtego zapachu, który wypędza z głowy cały smutek. I do tego pęd wiatru gdy słońce - niemalże z sykiem - zanurza się, płonąc, w migoczącą wodę.
W lesie spowitym zielonym mrokiem - czekasz na wróżki, na nimfy. Na wiedźmę - co usidli zmysły. Na fauna, który powstanie z omszałego kurhanu, na skrzaty wychylające się z zapadłej chatki. I tylko się ciągle zastanawiasz - gdzie do cholery podziała się cała zachodnia cywilizacja... Bo wśród 168 kościółków - podobno będących duszą Gotlandii - jej nie ma...
http://picasaweb.google.com/geralttee/SverigeGotland2008
będzie więcej;)
0 komentarzy:
Post a Comment