Czasami myślę sobie, że wysiłki zmierzające do ochrony przyrody są na nic - bo załamują się na najbardziej podstawowym poziomie - najbardziej elementarnych odbiorców przyrody: ludzi. W Ochotnicy, blisko stacji górskiej mojej uczelni, jest miejsce na ognisko a obok niego całkiem fajna młaka - nieduże bagienko z kilkoma roślinami błotnymi oraz bardzo ciekawym gatunkiem - tłustoszem pospolitym, który należy do roślin mięsożernych.
Niestety - w tym roku góral-właściciel tego miejsca zupełnie bez powodu wykopał przez środek młaki rów odwadniający. Już teraz tłustosze rosną tylko na ścianach rowu (reszta łąki już wyschła) a za rok nie będzie ich pewnie w ogóle. Gdy spytaliśmy dlaczego to zrobił, wzruszył ramionami i stwierdził, że jak zapłacimy mu odszkodowanie, zasypie rów (???). A żona? Wzruszyła ramionami, pokiwała, a gdy pokazaliśmy jej tłustosze - tylko wzruszyła ramionami i powiedziała "A tam. Takie kwiotki jak i wszystko inne".
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
0 komentarzy:
Post a Comment