Wiem, że debata religia-nauka jest:
- w dużej części jałowa
- agresywna
- bezpodstawna
- wyolbrzymiona
- mocno już zniekształcona
Wiem, że nie ma sensu się na ten temat wypowiadać, dzielić włosa na czworo, ćwiartować skóry na niedźwiedziu - którego chyba nigdy nie było, wdawać się w dysputy o wyższości pryncypiów moich nad czyimiś nad innego-czyimiś nad jeszcze-czyimiś-innymi...
Wiem, że debata Bóg-nauka zrodziła się z poszukiwania spokoju umęczonej duszy ludzkiej. Wiem, że pewnie zostanę posądzony o bycie ignorantem w całej rozciągłości tej jakże paZjonującej materii i spalony na stosie, zaś prochy moje rozwieje niekończące się wzdychanie strony-sporu-akurat-poirytowanej.
Wiem doskonale, oż cholera aż za dobrze wiem, w ile ton celulozy wsiąkał atrament, inkaust, tusz, ołówek kopiowy (a przy bardziej zapalonych i większą fantazją obdarzonych - krew). Ile wykonano rynsztokowych bitew, wydrukowano książek i wypluto niepotrzebnych obelg.
Wiem, że pewnie połowa tak-zwanego-półświatka-naukowego czytając to odżegnałaby mnie ode czci i ode nie mniej istotnej wiary. W pełni popieram także innej owego światka części poglądy o zwyczajnym zaniechaniu tego bo - no wiem! - po co?!
Tylko dlaczego do jasnej ciasnej niektórzy ludzie tego nie wiedzą i nie potrafią pojąć? Czy naprawdę urażona męska duma musi być przysłowiową korbą napędzającą cały ten chaos? Z towarzyszeniem tylu mądrych słów jak 'racje', 'autorytet' i 'pewne obiekcje'. Ech. Albo jestem za głupi albo wyjątkowo naiwny.
Albo...
Albo vice versa.
Z własnego doświadczenia. Od wachlarza wyrafinowanych jak konstrukcja tajlandzkiego zegarka argumentów znacznie lepszy w zbijaniu z tropu rozmówców jest czosnek. 2-3 ząbki przed dyskusją i niech się schowa cokolwiek stanie w promieniu rażenia.
Monday, October 6, 2008
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
0 komentarzy:
Post a Comment