
Czyli w wolnym tłumaczeniu "Gdyby żółwie mogły latać" to irańsko-iracki film opowiadający o losach dzieci - kurdyjskich uchodźców z Iraku opętanego wojną amerykańsko-iracką. Film już raz przeze mnie widziany - ale odświeżony, i na nowo 'odczuty' na ostatnim Klubikowym spotkaniu.
Nie wiem, czy jakiekolwiek dywagacje na temat fabuły mają sens. Fabuła w tym filmie nie ma większego znaczenia - bo on przede wszystkim pokazuje wielką tragedię dzieci, skonfrontowanych z wojną, pozbawionych wszystkiego tego, do czego każde dziecko ma prawo. Odarte z całego świata, w którym dotąd żyły - dzieci próbują znaleźć sobie nowe życie i nową rzeczywistość, próbują trochę na siłę udowodnić sobie, że ciągle można normalnie poruszać się w realiach jakie serwuje im życie. Ale mimo, że sprawiają pozory ludzi szczęśliwych i rozumiejących swój osobisty dramat - całościowy wydźwięk filmu jest inny. Bo żadne boskie czy ludzkie prawo nie powinno zezwalać na przeżywanie przez dzieci takich dramatów, jakie widzimy w tym obrazie. Zobaczcie go koniecznie - bo choć każdy wie, że woja, że to, że tamto - chyba za bardzo nie zdajemy sobie sprawy jak wiele twarzy ta wojna ma.
Dodatkowym atutem filmu są świetne zdjęcia, muzyka mocno zakorzeniona kulturze Bliskiego Wschodu i miejscami wręcz zachwycająca gra dzieci/bohaterów. Tak autentycznych jak chyba bardziej się nie da...
0 komentarzy:
Post a Comment