Wednesday, October 21, 2009

Metoda

Jak to miło i pożytecznie, gdy bo całym dniu zmagań z nieposkromionym obowiązkiem i jego nielubianym bratem - lenistwem - zasiada się do piwa. Przypomina to niemalże teatr marionetek. Sznurki z początku luźne szybko się naprężają, zapada chwila nic nie znaczącej ciszy - wszak dramatyzm to połowa sukcesu - i dawaj! Maltretujemy obiekt żalu i pretensji. Tym razem niech będzie to metoda.

Metoda jest wredna. Przecież tak ładnie to brzmi, tak doniośle i obiektywnie, gdy marzenia niosą nas w świat opanowany przez metodę. Eksperyment sączy się tam z każdej dziury, a surowa i ostra jak Ockhamowy nóż selekcja odsiewa to co nieistotne. Świat perfekcyjny! I dalej - ubolewa się nad brakiem owej metody poszanowania. Nad brakiem owej metody praktycznego wdrożenia - i brakiem dla owego wdrożenia przyzwolenia ze strony zaśniedziałych mecenasów naszej naukowej gromady. Metoda to niemal uniwersalny banał. Jak łatwo się prowadzi dyskusję o metodzie! Jak łatwo się roztacza przed onieśmielonym słuchaczem popperowskie obrazy falsyfikacji i hipotez i teorii i dogmatów. Jakże łatwo płyną z naszych ust zapewnienia, ukorzenia, obietnice i samouspokojenia. Wszak ja działam! Ja żyje metodą! Metoda to drugie, no może trzecie moje imię.

I tak mija wieczór, piwo szumi w głowie, a za oknem idealny świat zachwyca nas harmonią i zrozumieniem dla ciężkiej profesji naukowca. A potem - wraca się do murów, do szkieł i probówek, do dżurnals i riwjus, do zlewania i fosforyzowania w takt jedynie słusznej idei. I ginie gdzieś wśród baz danych, wśród milionów rurek i zastawek i kolorowych pasków i kreskowych kodów - metoda. Bo nagle jest się biznesmanem, i nie ma czasu na metodę, na poppera i zerowe hipotezy. Jest reklama, self-advertising, jest wyścigówka szczurów i wyprawa po niewidzialny Graal. A wieczorem...

Piwo. Dym. Metoda.

0 komentarzy:

Blogger templates

 

Copyright © SzyM Design by Free CSS Templates | Blogger Theme by BTDesigner | Powered by Blogger