Friday, September 17, 2010

Katastrofa

Dla wielu ludzi Nowa Zelandia jawi się jako tropiklany kraj. No cóż - nas tutaj zasypało śniegiem, zawaliło przełęcze, przyprószyło Riwendell i dowaliło w okolicach Wichrowego Czuba. Siedzimy sobie w Queenstwon, najwyraźniej - światowej stolicy skate-ów i snowboardu, wqrvieni na cały świat i na rzygającego pod prysznicem żula - trawimy w sobie myśl o tym, że możemy nie zobaczyć Milford Sound. Nie jest to jeszcze przesądzone - prognozy na niedzielę są trochę lepsze, ma się wypogodzić, możliwe że otworzą drogę - wtedy dawaj na fiord. Mam nadzieję, że tak się stanie, bo głupio byłoby wyjechać z NZ po zobaczeniu tego wszystkiego, ale bez tej jednej ostatniej perełki ;)

A ponad to - kilka kolejnych mitów się rozwiewa. Po pierwsze - nie ma w NZ niczego za darmo. Bo jeśli nawet za wymianę w pieniędzy w kantorze bierze się $20 fee - to coś jest nie tak ;) Po drugie - dla każdego, kto planowałby tu przyjechać - kiwi nie popierdalają na każdej trawie czy w każdym lesie. Tak naprawdę, jeśli chce się je zobaczyć w naturalnym środowisku - nie jest to raczej możliwe (to tak jakby w PL powiedzieć komuś żeby pojechał w Bieszczady bo tam są rysie). A jak dla mnie - zobaczenie kiwi w ręce pani, która w klatce napycha to maleństwo żarciem, to nie jest rozwiązanie - więc podziękuję ;)

Plany: siedzimy w queenstwon do 20go (dobrze że chociaż są te ógry dookoła, bo możnaby zwariować...) - potem 21/22 Christchurch, lot do Melbourne, 2 dni w Port Campbell - i Konferencja. I tylko liczyć dni do powrotu ;)

0 komentarzy:

Blogger templates

 

Copyright © SzyM Design by Free CSS Templates | Blogger Theme by BTDesigner | Powered by Blogger