Wednesday, September 15, 2010
Queenstown
Przyjechalismy do nowozeladzkiej stolicy przygody ;) Przygoda niezmiennie jest tutaj droga - nawet bardzo. Myslalem, ze nie zaznam kraju dorzszego niz norwegia - przeliczylem sie ;) W samym Queenstown - no jest pieknie. Obezwladniajace gory powoli zaczynaja sie przejadac - bo sa po prostu wszedzie dookola, niezmiennie piekne i niebezpieczne. Jutro pewnie wybierzemy sie na poldzienny alpejski trek, a po jutrze - oslawiony Milford Sound i nocleg nad fiordem. A jak na razie nie pozostaje mi nic innego niz ubrac rekawiczki - sciemnia sie i temperatura spada do 1-2 stopni - i ruszac na podboj miasta przygody ;) A wiekszosc moich prywatnych must-do's juz zaliczylem (lacznie z podziwnianiem poludniowego nieba - Krzyz Poludnia jest wiekszy niz sadzilem ;), a obloki Magellana to, tak!, to te chmury co sie nie przesuwaja!).
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
0 komentarzy:
Post a Comment