Monday, November 22, 2010

Killeb by lightning

Myślałem, ze nie da się zrobić filmu bardziej zastanawiającego niż "Japon". A jednak. "Śmierć od błyskawicy" Tarkovsky'ego to dzieło ze wszech miar wyjątkowe. Już od pierwszych minut widz wie, że nic nie poradzi na przejmujące odczucie nienormalności - siebie, filmu, i całej sytuacji która doprowadziła go do jego obejrzenia. A widząc kolejne sceny tylko się zagłębiamy w absurd. Film niejako opowiada o ewolucji. Tak się składa, że jestem biologiem ewolucyjnym - i ewolucję w tym filmie, jeśli widzę - to szaloną. Oglądający jest bowiem poddawany wstrząsającej intymności scen w trawach, gdzie pseudomałpoludzie żerują i żyją - zachowując się jak zupełnie pozbawione mózgów skorupy. Nudyści rzucają sobie piłkę na beztroskiej wyspie, a rosyjska łódź podwodna tonie pod kurtyną płynnego ognia. Gdzieś między tym dziewczynka przechadza się tam i z powrotem nad rzeką (wynurzająca się z niej twarz w jednej scenie - przerażająca) po to, by po kilkunastu latach mieć poważny problem z przygotowaniem się do konferencji naukowej o ewolucji człowieka. Postawiony wobec tak bezwzględnego doboru obrazów i motywów oglądający po prostu musi je przyjąć za pewne - i chociaż z każdą chwilą zastanawia się po co to ogląda - patrzy dalej i kończy film! Dawka pokręconej poezji i filmowej wersji neologizmów leśmianowskich gwarantowana ;)

0 komentarzy:

Blogger templates

 

Copyright © SzyM Design by Free CSS Templates | Blogger Theme by BTDesigner | Powered by Blogger