
Film Kawalerowicza "Pociąg" widziałem pierwszy raz. Wgniótł mnie w ziemię - jak zresztą większość ostatnio "przypadkowo" zobaczonych w TV starych polskich filmów... Klimat "Pociągu" jest senny, rozwleczony. Człowiek ciągle się zastanawia jak go to nie nudzi - ale nie nudzi! Patrzenie na senne kadry, na wolne, niemalże plastelinowe obrazy w pociągowych oknach - sprawia, że człowiek zapada w lekki letarg. Plus genialna, wspaniała muzyka Trzaskowskiego która dopełnia tak idealnie - że wypada tylko z wielkim kubkiem gorącej kawy z mlekiem usiąść wczesnym popołudniem, gdy słońce razi przez rozsunięte zasłony i jest ciepłe, złote, wrześniowe - i chłonąć. Bo to jest jeden z tych filmów do chłonięcia. A finałowa scena, z pociągiem stającym na plaży spalonej jaskrawym słońcem - mega. Oby nikt tego cacuszka nie pokolorował!
1 komentarzy:
+ genialny plakat filmu!
Post a Comment