Śmiertelnie boję się dyktatorstwa, narzucania woli i zdania. Zwsze, kiedy pytają mnie ludzie - czemu nie głosuję na PiS odpowiedź jest jedna: all else being equal jest to partia dyktatorska. Przeraża mnie, że mógłbym poprzeć swoim głosem grupę ludzi, której przewodzi osoba tak szczelnie opatulona w swoje własne, skrupulatnie zbierane urojenia jak (nie)miłościwe nam (w PiS) panujący pan Kaczyński. Ostatnio, podczas kolejnej "pielgrzymki" do domu miałem dość interesującą dyskusję z pewną panią w średnim wieku, której pomogłem pozbierać rozsypane na ulicy jabłka. Zaczynając od "miłego zaskoczenia młodzieżą" pani przeszła do politycznego ataku, a ilość, merytoryczna próżnia i agresywność jej "przemiłęgo" wywodu zmiotły mnie z nóg. Myląc podstawowe pojęcia ekonomiczne i społeczne dowodziła mi świetlaności przyszłości naszego kraju pod wodzą jedynie słusznego wodza. Zacząłem sięzastanawiać wtedy jak groźne jest uleganie takiej potędze - i z drugiej strony jak niebezpieczne jest pozwalanie na istnienie tak zwistnej i żrącej substancji politycznej w życiu społecznym.
I teraz - w ciągu ostatnich dni - dzieje się coś identycznego, prawie symnetrycznie autorytarna decyzja wobec ks. Bonieckiego. Myślałem, że nic trafnego powiedzieć nie mogę na ten temat - ale teraz czytam jak wielkie votum zaufania Bonieckiemu wystawiają rzesze inteligentnych ludzi. Jako człowiek wierzący zastanawiam się - co w takiej sytuacji ma zrobić katolik? Przecież głos reprymendy udzielony Bonieckiemu nie będzie obojętrny - choć skierowany tylko do niego na pewno wpłynie/wpłynął na wiele umysłów. Fascynuje mnie zupełny brak PRowej wyobraźni Kościoła - który pewnie więcej zasiał niepewności wśród ludzi taką decyzją niż pojawiłoby się w przypadku braku reakcji. Gdzie jest granica do której należy takiej autorytarności się poddać (dla dobra ludzi?, dla zminimalizowania swojego wysiłku?, dla świętego spokoju?) - a kiedy należy otwarcie powiedzieć nie? Niebezpiecznie zbliżamy się w zbyt wielu sferach publicznego życia do anbsolutnego amputowania mniejszościowej, problematycznej wizji pewnych ludzi. I z przerażeniem widzę jak bardzo mniejszościowy i niewygodny jestem ja sam ze swoimi małymi, niewidocznymi poglądami. Pozostaje mieć nadzieję, że dyktatorstwo nie zejdzie do poziomu mas/nas...
Sunday, November 6, 2011
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
0 komentarzy:
Post a Comment