Apteki budzą ostatnio wiele emocji. I wcale nie chodzi tutaj o ustawę refundacyjna - choć faktycznie spowodowała ona powstanie całkiem nowej gałęzi w przestrzeni medialnej - i całkiem nowej nomenklatury, obyczajowości i grup poparcia/nienawiści. Ale dopiero ostatnio - gdy kupowałem mało znaczące leki - apteka zaczęła mi się jawić jako miejsce mroczne. Straszne. Miejsce ostatecznego rozwiania się lub potwierdzenia naszych nadziei na rychłe zdrowienie. Nawet nazwa - apteka - po zastanowieniu brzmi złowieszczo. Idealne miejsce dla bezdusznego, tajemniczego alchemika zdrowia, ważącego bezcenne medykamenty i dyktującego za nie ceny swoim ofiarom (bez urazy dla aptekarzy!)
Z Greki - apteka ἀποθήκη znaczy przechowalnia towarów, wręcz spiżarnia. Dla mnie osobiście miejsce to jest raczej smutne, zwłaszcza, gdy bohaterami jednoosobowych monodram są ludzie biedni, schorowani fizycznie, psychicznie i społecznie. Cienie dotychczasowych mieszkańców ich ciał, bezwolnie wrzucane receptami w wir pielgrzymowania za cenami, zamiennikami i uprzejmością aptekarzy. Czy nie jest przykre gdy osoba musi pogodzić się ze swoim losem właśnie tutaj? Wśród innych zniecierpliwionych klientów, którzy z nienawiścią ważą każde jej słowo niezdecydowania i strachu - gdy niebotyczny rachunek trzeba zacząć ogołacać z kolejnych specyfików i jednocześnie - z kolejnych dni zdrowienia? Ceny leków szczytują - i choć wydaje się, że wyżej się nie da - firmy farmaceutyczne budują swoją własną geometrię wysokości. Świadome, doskonale świadome swojej władzy i możliwości - windują, podbijają, przesadzają, ble tylko wyjść na 100-krotny plus. A wszystko i tak rozgrywa się w przestrzeni apteki - jak na scenie pokręconego teatru. Gdzie Bogu ducha winna aptekarka po prostu skreśla kolejne specyfiki, ale stoi zakłopotana gdy kalkulacje ceny wywierca w oczach ofiary wielkie dziury. Apteki stały się miejscami egzekucji i często upokorzenia. Smutne to, przykre. Przede wszystkim bowiem - nie szkodzić.
Saturday, January 21, 2012
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
0 komentarzy:
Post a Comment