Thursday, December 13, 2012

Wracamy

0 komentarzy
Wracam. Pewnie straciłem większość czytelników - ale co tam. Życie mi się odwróciło o 180 stopni, doktoryzowało się, ukonkretniło i samo zrewidowało. Chyba jednak chcę tu czasem coś napisać. Pewni inny - ale wracam.
Read full post »

Monday, March 5, 2012

Kosmos graficznie - radziecko

0 komentarzy
Trafiłem na bardzo fajną kolekcję plakatów radzieckich reklamujących podbój kosmosu. polecam - naprawdę graficznie niektóre powalają.

http://histmag.org/?id=6411









Read full post »

Friday, February 17, 2012

Smak chrustu

0 komentarzy
Faworki to fajny smakołyk. Bierzesz jedno takie małe, poskręcane coś do ust. Pierwsze wrażenie jest średnie. Sypki cukier puder oblepia wargi - mało komfortowe. Czujesz suche ciasto, trochę jak chrupka tektura bez smaku. Ale kończysz to pierwsze ugryzienie, słyszysz jak strzela i szeleści w ustach, cukier puder wreszcie dociera do śliny i pojawia się pierwsze miłe łaskotanie słodkością. Przez mały, drobny ułamek sekundy - zawsze niezmiennie tak samo! - czujesz/myślisz/żałujesz że to już koniec, że już wszystko. Ale nie... Bo ciasto szybko wiglotnieje w ustach. Coś, co miało być tylko suchą, bezpłciową podstawką na cukier - nagle ożywa. Zaczynasz czuć całą, coraz bardziej krzykliwą orkiestrę smaków. Wciągające maślane ciepło, które sprawia że za uszami czujesz łaskotanie gdy mięśnie odruchową już już chcą się kurczyć i zatrzasnąć kolejny ruch szczęki. Łagodna słodkość ciasta i posmak żółtka - i słyszy się skwierczenie smalcu gdy jako maluch wystawiało się głowę nad krawędź tłustoczwartkowego pieca. Trzeba pewnego wysiłku woli, by przezwyciężyć chęć pozostania w tym momencie, gdy słodkie ciasto oblepia język i policzki, trzeba trochę samozaparcia by poruszyć szczękami i skończyć tą chwilę. Ale półmisek jest pełny - a ślinianki tylko czekają na następną, rozpustną orgietkę. Więc bierzesz kolejny kawałek. Pierwszy kęs i znów - suchy, lepko słodki, tekturowy... Ech. Koniec karnawału nigdy/zawsze (nie) był tak cudowny...
Read full post »

Thursday, February 9, 2012

O tym jak upada sztuka

1 komentarzy
Ostatni Klubik upłynął pod znakiem sztuki upadłej. Tak, wiem. Zaraz otrzymam lincz oburzonych inteligentów - upadła sztuka?! Muza i matrona wszelkiej duchowej wzniosłości? Sztuka - sacrum naszego ziemskiego profanum? A tak. Ta sama sztuka którą kiedyś uosobiali Monet, da Vinci i Picasso - teraz chyli się ku nieuchronnemu upadkowi. I o tym właśnie opowiada "Untitled". Bo takie są obecnie dzieła sztuki - BezTytułu. Urodzone w bólach pretensjonalnej osobowości niedocenionych i zgwałconych cywilizacyjnie ludzi, żałosne oczywistością i szokujące wymyślnością. Do tego worka wpadają jak dla mnie wszystkie wnętrzności z tarzającymi się w nich bladymi modelkami, wszelkie pinezki wbite w jedyną ścianę i otoczone jedyną przestrzenią, czarne kwadraty na białych kartkach wyrażające nieprzewidywalności i bezczelność wszechświata, wiadra stojące w słupie światła wyolbrzymiające nagość człowieczeństwa i jego nieuchronność. Czy to naprawdę jest sztuka? Czy jest sztuką działalność ludzi, którzy skończywszy aespe i inne pokrewne "uczelnie" wychowani są do myślenia, że oto ich umysły stały się genialnym matecznikiem, pierwotną zupą rodzącą objawienia dla tego bezdusznego, uprzedmiotowionego świata? Oczywiście - daleki jestem od generalizowania, bo przecież artyści są wśród nas, są prawdziwi samotnicy i kreatorzy, prawdziwi magicy ducha którzy przedstawiają nam swoje wizje świata - i robią to prawdziwie, mocno, przekonująco. Niestety - jedna wyprawa do dużego muzeum sztuki współczesnej wystarcza, by przestać żywić kosmiczne współczucie dla absolutnie wszystkich "artystów". Bo jeśli sztuka zaczyna być szamotaniną, rozpaczliwym szukaniem niczego w niczym, wtłaczaniem na siłę pseudomyśli i pseudopomysłów - nie potrafiąc nawet przed sobą przyznać się do ich absurdalności - to czy sztuką jest ona nadal? Pewnie brzmię niesprawiedliwie, pewnie jak barbarzyńca tego postmodernistycznego świata, jak pozbawiony uczuć automat. Ale wierzcie lub nie - mam swoją sztukę, tą którą kocham. I nie potrzebują, aby stała w galeriach i muzeach, np. w postaci plamy ketchupu na ścianie z pełną symboliki i metaforyki etykietką obok. Moja sztuka jest prywatniejsza, tworzona przez mało znanych ludzi. Taka jak kiedyś - osobowa, personalna, komunikatywna. I nie upadnie.
Read full post »

Monday, February 6, 2012

Inkwizycja

0 komentarzy
Trafiłem ostatnio na zadziwiającą stronę. Nie będę tutaj podawał adresu - mógłbym być posądzony o znęcanie się psychiczne - a nawet o plagiat (choć zapewniam, podałbym pełną do bólu notę autorską!) Ale do rzeczy. Od wielu lat zajmuję się grafiką. Daleki jestem od wychwalania mojego warsztatu czy umiejętności - ale moje prace mają powodzenie i przyjazny odbiór. To zaś, co ostatnio zobaczyłem - powinno posłużyć w polskich ASP za rodzaj emocjonalnej chłosty wizualnej. Portfolio na jakie trafiłem okazało się szczególne. Podparte jest wątpliwym dyplomem niemniej wątpliwej uczelni wyższej. A co tam zobaczymy? No własnie problem w tym, że na początku nic poza wołającymi o pomstę do nieba pseudodydaktycznymi bzdurami na temat projektowania graficznego. Każdy profesjonalny grafik musiałby poddać się psychoterapii po lekturze tego bełkotu - a to tylko początek portfolio! Bo potem zaczyna się prawdziwa sztuka - zatrzęsienie zawijasów, gradientów, wektorowych ptaszków i promyczków oraz - o zgrozo - Comic Sans przeraża. Do tego stopnia, że zacząłem się zastanawiać nad sobą i swoimi projektami. Może ja jakiś dziwny jestem? Zbyt poprawny? Dbający o szczegół i ogół? Zbyt "by the book"? Domorośli graficy, beztalencia z papierem nie zaświadczającym o niczym poza ilością wywalonych w błoto pieniędzy - zlitujcie się nad nami. Bo nie tylko sprawiacie, że piękno tego świata się nieco rozcieńcza - ale także nam utrudniacie pracę, zniechęcając potencjalnych pracodawców. Inaczej, jak Boga kocham, założę prywatną inkwizycję graficzną.
Read full post »

Blogger templates

 

Copyright © SzyM Design by Free CSS Templates | Blogger Theme by BTDesigner | Powered by Blogger