Wednesday, January 14, 2009

Morderstwo... yhm... Mendelstwo doskonałe


Klubik Filmowy KPStUJ żyje życiem własnym i niepowstrzymanym. Choć pogoda mroźna i oskrzela zainfekowane - dzierżąc imbirowe grzane w dłoniach stały trzon widowni (Młody, Paweł, Kuba, Asia no i Ja ;) [wyjątkowo bez Wu i Kaszy]) zasiadł do kolejnej kontemplacji światowego kina...

Tytuł? No właśnie. Angielski - Jar City. WTF? Polski - Bagno. No nie. Przynajmniej nie Bagoszno. Oryginalny - notabene islandzki - Mýrin. Whatever it means...

Ale oglądamy. Początek - jak przystało na depresyjne kino skandynawskie - smętny. Jest sobie morderstwo, jest sobie troszkę dziadziowato ubrany policjant z wiecznym petem w ustach, jest sobie jego córka - narkomanka dociążona przez jakiegoś koleszkę - ale też z całych sił broniąca się przez aborcją. Jak przystało na kryminał, Jar City przez 85% filmu konstruuje sprytną zagdkę (nie powiem - intrygującą). Jest więc łamigłówka.

Jest wreszcie - Islandia. Wielkim atutem obrazu są niesamowite zdjęcia. Skonstruowane zawsze wg schematu monumentalna-Islandia-vs-człowiek - naprawdę robią wrażenie. Film warto obejrzeć choćby dla samych zdjęć. Biolodzy zaś na pewno zauważą biologiczny spadek dziadka Mendla, zgrabnie wpuszczony w całą misterną historię opowiedzianą w Jar City.

Jednym słowem - Polecam!

0 komentarzy:

Blogger templates

 

Copyright © SzyM Design by Free CSS Templates | Blogger Theme by BTDesigner | Powered by Blogger