Thursday, June 4, 2009

To co najlepsze

Znam kilka osób - Polaków - żyjących za granicą na stałe. Ich sposób bycia, sposób istnienia ich 'Polskości' - są różne. Ale teraz znam jeszcze jeden sposób. Osoba ta żyje w kraju/raju - a przynajmniej tak wynika z jej relacji. Kraju - a raczej krainie - gdzie wszystko jest łatwe i przyjemne. Ale uwaga! Kraina ta jednak skrywa mroczne sekrety - bo nie można ściągać piratów z internetu, bo trudniej dostać się do lekarza, bo jedzenie nie takie - ale inne. I pojawia się patologiczna niemal hipokryzja. No bo jest - tuż za wodą stara dobra PL. Czy jestem patriotą? - pyta. Nie. Pewnie, że nie. Nie płacę jej podatków, nic od niej nie chcę. Nic?

Może czasem poprzez rodzinne koneksje przez wodę do mnie frunie piracka powódź plików. Może czasem - jedzenie. Może - lekarzy z metką PL. Ale nie jestem patriotą. Nie chcę tej metki. Po co mi? Mam to co najlepsze w PL. I najlepsze w moim X. Jestem bezdomnym bezpatriotą. No tengo lugar - pewnie by ktoś zaśpiewał. I tylko zastawiam się gdzie na skali hipokryzji jest taka osoba. Bo rozsądek podpowiada, że może w Sevres służyć za wzorzec. A intuicja - że jednak nic tutaj nienormalnego. Nic odchylonego od normy. Ot - konieczność. Hipokryzja zdrowa, wymuszona, usprawiedliwiona i zaleczona. Polskim smalcem zasmarowana jak maścią.

0 komentarzy:

Blogger templates

 

Copyright © SzyM Design by Free CSS Templates | Blogger Theme by BTDesigner | Powered by Blogger